#2000 O czasie, który się skończył.
Oglądałam kiedyś niekomercyjny film z Gwyneth Paltrow pt: Dowód.
Genialna matematyczka snuła się po domu, sprzątała, gotowała, przejawiała stany depresyjne. Bacznie obserwował ją jej tata – genialny matematyk.
“Ile dni nie pracowałaś, ile?” – krzyczał na nią w pewnej przejmującej scenie, chcąc wyrwać ją z dołka, zmusić do powrotu do pracy naukowej.
Oboje wiedzieli, że NIE UDA się jej rzucić matematyki, jak planowała.
Ona na początku unikała odpowiedzi. W końcu podała BARDZO dokładną liczbę godzin, w których nie oddawała się nauce. Liczyła każdą straconą godzinę.
Ile dni nie pracowałaś, ile? Ile dni nie tworzyłaś?
Przez większość mojego życia nie było nikogo, kto by o to zapytał, kogo by to obchodziło. Ale ja zawsze pytałam o to ostro siebie samą: Ile? ILE?
Nade mną wisi wielki zegar i tyka. Wiem, że mam skończoną ilość czasu, nie wiem tylko jaką.
Wiem, że w tym czasie chcę pokazać te migające obrazy z mojej głowy, te wielkie ilości treści, słów, emocji.
Czuje się jakby moja dusza miała gorączkę, zapalenie. To wewnątrz mnie tętni i pulsuje, więc na ogół praca pali mi się w rękach.
Tak bardzo kocham moją rodzinę. Codziennie przeżywam przypływy wdzięczności za nich. Czas z moim synkiem to najpiękniejsze chwile w moim życiu.
Ale czasem sobie myślę, że życie, te wszystkie sprawy, sprzątania i ogarniania, ważne sprawy – ale tak naprawdę nieważne
– są jak ocean, który rytmicznie i powoli zabiera wydmy do siebie, pochłania ląd. Pochłania mnie. Kawałek po kawałku.
Oglądałam ostatnio wywiad z Bartem Sosnowskim. Odkrycie jazzowej sceny.
Był polskim reprezentantem na European Blues Challange 2020 w Holandii.
W 2020 roku nominowano go do Fryderyka 2020 w kategorii Album Roku Blues – po latach robienia płyt dla innych – wydał w końcu swoją.
W wywiadzie opowiada, że wcześniej, aby się utrzymać: robił w życiu chyba wszystko.
Tym swoim niesamowitym głosem z błyskiem w oku – opowiadał o planach, karierze, która w końcu się zaczęła.
Kilka dni temu zmarł. Miał 38 lat. Jego czas się skończył.
Seria pt:“#2000” to zbiór krótkich esejów publikowanych już wcześniej na Instagramie, gdzie limit znaków wynosi właśnie (tytułowe) 2000 znaków.
Traktują one krótko i subiektywnie o sztuce, procesie twórczym i zagadnieniach związanych z pracą artysty. Nie wyczerpują tych tematów,
jednak zwięźle opisują moje przekonania i przemyślania. Mam nadzieję, że nie tylko pozwolą wszystkim lepiej poznać mnie – artystę –
ale także pomogą innym twórcom na ich osobistej drodze. Miłego czytania:)